Polecamy
![]() Fenomen Guitar Hero ![]() Mr. Bungle okiem fana Osób online
Polecamy
![]() "Dolores Claiborne" - Stephen King [recenzja] ![]() Spójrz na nową "Alicję w Krainie Czarów" ![]() thePROMONTORY nigdy nie było tylko projektem [wywiad] ![]() "Dying In Time" - pokaz umiejętności magików elektroniki ![]() Nowy album zespołu Soil - "Picture Perfect" ![]() Recenzja książki "Antyrak - Nowy styl życia" ![]() Pegasus - konsola mojego dzieciństwa ![]() Suicide Girls - sesja "Fight Club" ![]() Metro 2033 - przypowieść o postnuklearnej Moskwie ![]() Pierwsza w historii wystawa steampunkowa ![]() Psychodeliczna sesja Tima Burtona ![]() "Apokalipsa Dmitryja Glukhovskiego" - artykuł na temat genezy książki "Metro 2033" ![]() Subiektywny przegląd ścieżek dźwiękowych #1 ![]() Tamagotchi XXI wieku na PS3 Czytelnicy
![]() ![]() ![]() Partnerzy
![]() - blog muzyczny Michała Nowakowskiego Szukaj
|
Blog > Komentarze do wpisu
"Dying In Time" - pokaz umiejętności magików elektroniki
Ważniejsze od określenia gatunków jest dla mnie wyodrębnienie dwóch typów muzyki: tej, która przykuwa naszą uwagę, nie dając nam innego wyboru niż wsłuchiwać się w każdy kolejny dźwięk, a także tą, która sprowadza nasze myśli na inne tory, wprowadza w trans i staje się ścieżką dźwiękową naszego życia i myśli. "Dying In Time" należy do tego drugiego rodzaju.
port-royal - balding generation (losing hair as we lose hope) Po rytmicznym środku następują trzy utwory "Hermitage" (część 1, 2 i 3) zamykające album. Jest to powrót do spokojniejszych dźwięków, jednak słuchane po tych "świetlistych" nie brzmią już tak ponuro. Pojawia się bowiem pewność, że słońce istnieje, a jedynie skryło się za czarnymi chmurami. Musi przecież w końcu się zza nich wychylić. W trzeciej części "Hermitage" usłyszymy nawet gitarę, dodającą do kompozycji bardziej "ludzki" element.
port-royal - the photoshopped prince Za projektem port-royal stoją cztery osoby: Attilio Bruzzone (gitara, syntezator, programowanie, czasami wokale), Ettore Di Roberto (pianino, syntezator, programowanie, czasem wokale), Emilio Pozzolini (sampler, programowanie) i Sieva Diamantakos (wizualizacje, wideo). Ten pochodzący z Genui, największego włoskiego portu morskiego, kolektyw nadał sobie nazwę dość nietypową. Niestety, będzie trochę historii. Port Royal, to nieistniejące już miasto, które narobiło u wybrzeży Jamajki dużo zamieszania. W latach 1655-1692 było jej stolicą (zanim ustąpiło miastu Spanish Town, a te z kolei obecnej stolicy - Kingston). W XVII wieku Port Royal był jednym z głównych portów na Karaibach. Cieszyło się on złą sławą siedziby piratów. Był kryjówką dla wszelkich zbrodniarzy, paserów i złodziei. 7 czerwca 1692 miasto przestało być stolicą, a to dla tego, że przestało istnieć. Wybrzeże osunęło się do Morza Karaibskiego, pociągając ze sobą mieszkańców (ok. 7000 osób). Garstka tych, którzy przetrwali opisywali falę tsunami niebywałych rozmiarów, która zatopiła całe miasto. Dopiero w XIX wieku dotarto do podwodnego cmentarzyska. Nie sądzę by ktoś powiedział, że historia ta nie roi się od symboli, które mogą budzić skojarzenia, interpretacje i być dobrą nazwą dla projektu muzycznego.
fot. Anna Positano Layout wydawnictwa stworzył Tim Ingham wykorzystując grafiki włoskiego artysty Andrea Galvani'ego. Wydawnictwo jest bardzo ładne, ale - muszę niestety nieco ponarzekać - nie posiada żadnej "wkładki" z dodatkowymi artworkami, tekstami czy zdjęciami. Przy muzyce, która tak silnie oddziałowuje na wyobraźnie aż szkoda, że nie zostało to wzmocnione takimi dodatkami. Ten brak można wybaczyć, gdy zobaczy się klip do "Balding Generation (Losing Hair As We Lose Hope)". Wyreżyserował go Sieva Diamantakos i jest to, jak mowią sami twórcy, rodzaj "wizualnego manifesto port-royal". Trzeba przyznać, że "manifesto" to jest zjawiskowe. czwartek, 01 kwietnia 2010, rownowago
Tagi:
port-royal
TrackBack
|